Liliowce na talerzu | Gotowe przepisy
Liliowiec (Hemerocallis) przekornie nazywany jest królem jednego dnia. Lecz choć pąki kwiatowe otwierają się tylko na jeden dzień, to te rośliny z rzędu szparagowców w rzeczywistości zachwycają kwiatami przez całe lato, a w danym miejscu mogą rosnąć przez kilkadziesiąt lat. Te niezwykle urokliwe rośliny ozdobne są cenionym warzywem w kuchni wielu krajów azjatyckich. Nazywane złotymi igłami lub po prostu żółtymi kwiatami są używane w daniach warzywnych lub jako dodatek do ciemnych mięs.
|
Dojrzałe pąki lub płatki otwartych kwiatów liliowców można smażyć, dusić, piec i gotować w zupach, kisić, marynować i suszyć. W smaku przypominają nieco fasolkę szparagową. Na surowo pąki liliowców są bardzo chrupiące, choć akurat Azjaci nie jadają surowych liliowców ze względu na większą podatność na alergie. Przetworzone kwiaty są uznawane za całkowicie bezpieczne. Kwiaty i pąki liliowców są cennym źródłem związków przeciwutleniających: karotenoidów i flawonoidów; potwierdzono też ich łagodne działanie antydepresyjne.
Jaki kolor, taki smak
Znanych jest kilkanaście gatunków liliowców, a obecnie uprawianych jest kilkadziesiąt tysięcy kultywarów. Kwiaty najczęściej są pomarańczowe, ale też kremowe, żółte, czerwone i purpurowe. Co ciekawe, kwiaty liliowców o różnych kolorach mają inny smak. Kremowe i żółte kwiaty są słodkie i delikatne, pomarańczowe są bardziej wyraziste i groszkowe w smaku z lekkim cebulowym aromatem, natomiast odmiany purpurowe bywają pikantne, a nawet lekko piekące.
Zerwane pąki liliowców można przechowywać w lodówce do trzech dni, a otwarte kwiaty trzeba zjeść lub przetworzyć w tym samym dniu, w którym zostały zebrane. Zrywanie kwiatów pobudza roślinę do wypuszczania nowych pąków, więc można cieszyć się zarówno pięknym wyglądem, jak i smakiem liliowców przez wiele tygodni.
Tekst: Małgorzata Kalemba Drożdż – dr biochemii, autorka kulinarnego bloga „Trochę Inna Cukiernia”. Laureatka AIG Prix Międzynarodowej Akademii Gastronomicznej. Autorka kulinarno-botanicznej encyklopedii: „Jadalne kwiaty”. |
Artykuł pochodzi z magazynu |